artykuł The Guardian z 2015 roku
Trybunał Konstytucyjny uznał, że nie powinien ingerować w prywatne życie społeczeństwa
Trybunał Konstytucyjny unieważnił 60-letnią ustawę zakazującą cudzołóstwa, zgodnie z którą sprawcom grozi do dwóch lat pozbawienia wolności.
Dziewięcioosobowa ława sędziowska orzekła głosami siedem do dwóch, że prawo z 1953 roku jest niekonstytucyjne.
"Nawet jeśli cudzołóstwo powinno zostać potępione jako niemoralne, władza państwowa nie powinna ingerować w prywatne życie jednostek" - powiedział minister sprawiedliwości Park Han-Chul.
Już po raz piąty Sad Najwyższy rozważał konstytucyjną legalność ustawodawstwa, które uczyniło Koreę Południową jednym z niewielu krajów niemuzułmańskich, które uznały niewierność małżeńską za przestępstwo.
W ciągu ostatnich sześciu lat niemal 5,500 ludzi zostało skazanych za cudzołóstwo (wliczając w to prawie 900 w 2014 roku).
Ale liczby te zmniejszają się, a sprawy kończące się karą pozbawienia wolności są coraz rzadsze.
Podczas gdy 216 osób zostało uwięzionych na mocy prawa w 2004 roku, liczba ta spadła do 42 w 2008 roku, a od tego czasu tylko 22 sprawców znalazło się za kratkami, według danych prokuratury.
Tendencja spadkowa była częściowo odzwierciedleniem zmieniających się trendów społecznych w kraju, w którym szybka modernizacja często zderzała się z tradycyjnie konserwatywnymi normami.
„Publiczne koncepcje praw jednostki w ich życiu seksualnym uległy zmianie” – powiedział Park, ogłaszając decyzję sądu.
W kwietniu zeszłego roku Korea Południowa zablokowała nowo uruchomioną koreańską wersję strony Ashley Madison o randkach między małżonkami, twierdząc, że zagraża ona wartościom rodzinnym.
W przeszłości cudzołóstwo mogło być ścigane tylko na wniosek pokrzywdzonego, a każda sprawa była natychmiast zamykana, jeśli powód wycofał się z zarzutów, co często wiązało się z ugodą finansową.
Prawo opierało się na przekonaniu, że cudzołóstwo podważa porządek społeczny i niszczy rodziny, ale jego krytycy upierali się, że jest to przestarzały akt prawny, który reprezentuje nadużycie państwa w życie prywatne ludzi.
Debata o jego przyszłości zamilkła na jakiś czas, od czasu do czasu powracając, zwłaszcza jeśli osoba publiczna naruszyła prawo.
Tak było w 2008 roku, kiedy jedna z najbardziej znanych aktorek w kraju, Ok So-Ri, została skazana na ośmiomiesięczny wyrok w zawieszeniu za zdradę małżeńską.
Ok bezskutecznie złożyła petycję do Trybunału Konstytucyjnego, argumentując, że prawo stanowi naruszenie jej praw człowieka.
Sąd wcześniej rozpatrywał tę sprawę w 1990, 1993 i 2001 roku iw każdym przypadku odrzucał starania o jej uchylenie.
W 2008 roku pięciu sędziów uznało to prawo za niezgodne z konstytucją, argumentując, że cudzołóstwo może być potępione ze względów moralnych, ale nie jako przestępstwo.
Prawo zostało pierwotnie uchwalone w celu ochrony praw kobiet w czasach, gdy małżeństwo zapewniało im niewiele praw, przy czym większość z nich nie miała niezależnego dochodu, a rozwód niósł ogromne piętno społeczne.
„Ale już dawno straciło to znaczenie” – powiedział przed wydaniem wyroku Kim Jung-Beom, prawnik i specjalista w zakresie prawa rodzinnego.
„Po pierwsze, liczba kobiet „przestępców” wzrosła i pod pewnymi względami prawo stało się sposobem zawstydzania kobiet” – powiedział Kim.
Zauważył również, że inne przepisy zapewniają teraz kobietom większe bezpieczeństwo prawne w ich małżeństwach oraz sprawiedliwy podział majątku w przypadku rozwodu.
Obrońcy tego przepisu twierdzą, że jego uchylenie zachęcałoby do deprawacji seksualnej. Jest to argument, jak uważa Kim, który jest bezpodstawny.
ciekawe, po części się zgadzam z decyzją jaką podjęli ale po części nie
OdpowiedzUsuńtzn nie popieram ogolnie cudzolostwa ale zgadzam sie ze rzad nie powinien miec w to ingerencji
zgadzam się w zupełności :)
UsuńPopieram ich decyzję, niech zajmują się swoimi sprawami i sprawami ważniejszymi niż sprawy życiowe ludzi
OdpowiedzUsuńdobrze powiedziane :)
UsuńPrawo to fascynująca sprawa, szczególnie, gdy próbuje się zmieniać dawne ustawy i można dzięki temu obserwować zmiany społeczne.
OdpowiedzUsuńtak, jest to ciekawy proces obserwowania jak prawo staje się martwym prawem czyli "przepisem prawa, który jest powszechnie łamany, a aparat państwowy nie wszczyna żadnych kroków, żeby doprowadzić do jego egzekwowania".
Usuńdzięki za komentarz :)
A kto ponosił koszty przeprowadzonej rozprawy w przypadku, gdy oskarżonego uznawanego za niewinnego? Myśląc o tym w europejski sposób, stawiam na podatników. To daje mi (średnio) zabawne zderzenie z moim wyobrażeniem o Korei, jako o kraju dość gospodarnym :)
OdpowiedzUsuńAbstrahuję już, oczywiście, od absurdalności samego przepisu...
OdpowiedzUsuń