Niektóre zagraniczne kobiety podróżują do Korei Południowej w poszukiwaniu miłości. Ale przybywając do tego kraju, odkrywają jak wiele wad mają Koreańczycy.
Oppa jest przystojny. Trzyma cię na dystans z początku, ale jak zakocha się w tobie, poświęca wszystko związkowi. Pojawia się, gdy masz kłopoty, jakby miał z tobą telepatyczną więź. Jest zazdrosny, ale tylko do pewnego stopnia. Nie boi się okazywać uczuć, zgrywać słodziaka i przytulać się. Ale nigdy nie nalega na odbycie stosunku seksualnego.
To opis wielu męskich charakterów z koreańskich seriali. I jakkolwiek nierealistycznie i banalnie to zabrzmi, niektóre kobiety wokół globu wierzą, że opisy te odzwierciedlają prawdziwy wizerunek południowo-koreańskich mężczyzn.
Według wykładowczyni na Welllesley College Min Joo Lee, która „przeprowadziła wywiady z kobietami z różnych części świata, które zainspirowane koreańskimi dramami, wybrały się w podróż do Korei Południowej” by zbadać ten fenomen. Dowiedziała się, że „znacząca podgrupa podróżuje do Korei Południowej z miłości”. Jedna z Niemek wyznała nawet, że „kiedy spotyka Koreańczyka, czuje się jakby żyła we własnej kdramie”.
Można sobie wyobrazić jak często te podróże kończą się rozczarowaniem. Niewielu koreańskich mężczyzn może sprostać ich wyidealizowanemu fikcyjnemu wizerunkowi, co trzeba powiedzieć.
W kraju nie ma takich złudzeń. Jeśli zagraniczne kobiety chcą przyjechać i umawiać się z męską częścią populacji, proszę bardzo. Koreanki nie będą miały nic przeciwko.
Może to zabrzmieć szorstko, ale w ciągu kilku ostatnich lat w Korei Południowej przelano wiele atramentu, pisząc, dlaczego jej mężczyźni są nieatrakcyjni. Pierwsza wielka fala osądzania nadeszła w 2014 roku i później jako część tego, co można nazwać dyskursem gaejeossi.
Oznacza on klątwę wieku średniego, a ta etykieta została nadana wielu koreańskim mężczyznom w wieku powyżej 40 lat, którzy są egocentryczni do tego stopnia, że są odpychający. Przypisuje się im takie cechy jak manipulacja, poniżające odnoszenie się do kobiet i młodzieży, traktowanie podwładnych i pracowników jak służących, brak manier i rutynowe molestowanie seksualne.
To co również ich łączyło, opisałem w 2015 roku w eseju, który żenująco szybko rozprzestrzenił się w sieci, to „szczególne przekonanie o słuszności ich działania i głębokie zdziwienie, a nawet gniew, gdy są odrzucani lub konfrontowani”.
Naród najwyraźniej zgodził się, że z jego starszymi mężczyznami jest coś fundamentalnie złego, z mnóstwem artykułów zachęcających do refleksji. „Silny przed obliczem kobiety, ale słaby i uległy przed obliczem silnego: nazywa się gaejeossi”. (Donga Ilbo) „Jesteś gaejeossi czy dżentelmenem?” (Kyunghyang Shinmun) „Ta nazwa jest może przesadzona, ale pokazuje gniew i nienawiść pokolenia do tego typu mężczyzn”. (Maeil Kyeongje)
Jedna gazeta nawet stworzyła poradnik dla mężczyzn „jak uniknąć stania się gaejeossi”
Ale czy Koreańczycy tylko w średnim i starszym wieku mają wady? Sojolog O Chan Ho w swojej książce z 2016 roku „Dlaczego ten mężczyzna stał się dziwny?”, poszedł dalej i podsumował, że przeciętnemu Koreańczykowi brakuje trzech rzeczy: „racjonalnej zdolności do logiki”, „zrozumienia przemocy jako przemocy” i „zdolności do komunikowania się i empatii”. I nie mówił tylko o starszych mężczyznach; młodsi mężczyźni mogą równie łatwo przyjąć cechy gaejeossi, gdy doświadczą trzech ścieżek prowadzących do dorosłości w społeczeństwie Korei Południowej, czyli: obowiązkowej służby wojskowej, edukacji oraz południowokoreańskiej kultury nadużywania władzy i nieracjonalnej hierarchii.
Te instytucje mają sposób na wzmocnienie wypaczonego ideału męskości, który uprzywilejuje pogardę dla słabszych, sukces za wszelką cenę i służalczość wobec tych, którzy są wyżej w hierarchii.
O mówił o rosnącym sentymencie do południowokoreańskich mężczyzn w ogóle, co znalazło odzwierciedlenie w pojawieniu się innego popularnego epitetu przez większą część 2017 roku: hannam, będący skrótem od „koreański mężczyzna” (Hanguk namja).
O co chodzi z nimi? Mówi się, że termin ten wywodzi się z internetowych społeczności feministycznych i był używany z sufiksem –chung, co oznacza robactwo, i co mówi samo przez siebie. To wyraża opinię, że koreańscy mężczyźni są z natury samolubni i szkodliwi dla otoczenia i społeczeństwa, jak pasożyty żyjące na innym organizmie.
Ale nawet bez odniesienia do insektów, nazwa hannam funkcjonowała (i nadal funkcjonuje) jako przedstawienie zwykłych Koreańczyków. Jeśli ktoś mówi po koreańsku: „[ten czy tamten] jest hannam”, jak to czasem robią moje koleżanki, oznacza to, że pewien Koreańczyk ucieleśnia te same godne ubolewania cechy, które przypisuje się gaejeossi. I stają się oni coraz młodsi. Jeong Mi Hwan zauważyła w 2017 roku:
„Dzisiejsi mężczyźni będąc w późnym wieku nastoletnim i mając dwadzieścia lat uczą się wszystkich złych nawyków hannam bardzo wcześnie: arogancja aż do bezwstydu, niegrzeczność wobec kobiet i autorytaryzm. Dlaczego?”
Może dlatego, że „zbyt wiele wzorów do naśladowania z wadami jest wszędzie”, jak odpowiedziała na swoje pytanie Jeong. Korea Południowa jest pełna mężczyzn, którzy dają swojemu rodzajowi złą reputację. Były lider prawicowej opozycji People Power Party – kiedyś znany jako Saenuri – Kim Mu Sung trafił na czołówki gazet na całym świecie w maju 2017 roku poprzez zachowanie się jak gaejeossi, przechodząc przez bramkę na lotnisku i pchając walizkę w kierunku swojego asystenta, nawet na niego nie patrząc.
Następnie ruch #MeToo zaczął ogarniać Koreę Południową na początku 2018 roku, a również ujawniono przestępstwa seksualne wielu wpływowych mężczyzn. W tym granie znaleźli się lewicowi burmistrzowie Seulu i Busanu, gubernator prowincji Południowej Chungcheong, poeta Ko Un (często wychwalany jao mający szansę zostać pierwszym Koreańczykiem, który mógł zdobyć literacką nagrodę Nobla) oraz reżyser i zdobywca nagrody w Festivalu Filmowym w Wenecji Kim Ki Duk.
Ujawnieniom tym towarzyszyła zwiększona świadomość innej bardzo rozpowszechnionej w tym kraju formy przemocy ze względu na płeć: Molka, czyli tajne nagrania, wykonywane przez mężczyzn w kompromitujących sytuacjach bez zgody kobiet. Protestujące kobiety zaczęły gromadzić się co miesiąc, aby potępić tę praktykę i pobudzić rząd do działania. W pewnym momencie wydawało się, że każdego dnia mężczyźni byli aresztowani za nielegalne filmowanie kobiet w publicznych toaletach, w metrze, w pracy, w pokojach motelowych, a nawet we własnych domach.
Bardzo ciekawe informacje i myślę, że jest w nich sporo prawdy niestety🤔
OdpowiedzUsuńdzięki za komentarz <3
UsuńOlbrzymie różnice kulturowe, już czytanie o tym powoduje zakłopotanie nie wyobrażam sobie poznania takiego gaejeossi.
OdpowiedzUsuńO ile brak manier jeszcze jakoś można sobie wytłumaczyć że: "ludzie są różni" o tyle zdanie: "rutynowe molestowanie seksualne" czytane kilkukrotnie powoduje emocje niezgodę i pytanie czy to dzieje sie naprawdę?!.
Dziękuję za komentarz! :)
Usuń<3
UsuńOstatnio dużo czytam na podobne tematy i wnioski są dość porażające ;<
OdpowiedzUsuńNiestety
UsuńDzięki za komentarz :)