środa, 23 marca 2022

Recenzja Chiny bez makijażu - Marcin Jacoby

 Książka Marcina Jacoby zabiera nas w podróż po wciąż egzotycznych dla nas Chinach. Autor wielokrotnie w swoim opracowaniu podkreśla, że Chiny są tak ogromne i mają tak bogatą historię, że pisząc o nich, nie wolno uogólniać. Niejednokrotnie przyjmuje on krytyczną postawę wobec Państwa Środka, po czym po chwili spogląda pobłażliwym okiem na grzeszki i wykroczenia chińskiego państwa i społeczeństwa. Z książki wyłania się niejednoznaczny obraz Chin, który niezmiennie fascynuje. Zachęcam do zapoznania się z nią, by poszerzyć horyzonty. 


Oto kilka interesujących cytatów z książki:
O migracji Chińczyków
"Brytyjczycy szybko zdali sobie sprawę, że skala biedy chińskiego chłopstwa daje im możliwość pozyskania taniej siły roboczej do swoich kolonii. Powstał potężny handel ludnością wiejską, głównie z południa Chin, zupełnie nieświadomą czekającego ją losu. Tysiące mężczyzn zostało zwerbowanych przez chińskich naganiaczy obietnicami góry pieniędzy za kilkuletnie kontrakty za granicą. Jeszcze więcej było po prostu porywanych i ładowanych na statki dokładnie tak, jak wcześniej niewolnicy z Afryki, których mieli zresztą zastąpić. Pierwsze transporty kierowały się od 1947 roku do Peru i na Kubę oraz do kolonii brytyjskich i holenderskich. Umieralność podczas transportu sięgała od kilkunastu do trzydziestu procent. Ci, którzy przeżyli, zmuszani byli do niewolniczej pracy.[..] Chińskich niewolników, podobnie jak niewolników indyjskich, zaczęto nazywać kulisami (ang. Collie)."

O tonacji w języku chińskim
W zależności od tonu dane słowo ma różne znaczenie. 
Autor podaje ciekawy przykład: Wo yao dabian – to proste zdanie może znaczyć: Chcę wziąć stopa(pojechać autostopem)/ chcę się obronić (obronić pracę licencjacką/magisterską/doktorską)/chce mi się kupę.

O tradycyjnej wierze Chińczyków
"Prawdopodobnie również z zamierzchłych czasów pochodzi tradycyjna wiara chińska, że dusza ludzka dzieli się na pierwiastek zwierzęcy, który umiera wraz z ciałem, i pierwiastek eteryczny, który żyje wiecznie, jeśli tylko odpowiednio się o niego dba. Stąd ofiary ze smakowitych potraw i alkoholi: najpierw składa się je zmarłemu, a gdy dusza w niewidzialny sposób już się pożywi, wszystko dzielone jest między (żywych) członków rodziny i wspólnie spożywane."

O religiach w Chinach 
"Dominacja buddyzmu w cesarskich Chinach zdopingowała taoistów do spojrzenia na siebie zastanowienia się, czy mogą jakoś z nową religijną rywalizować. Taoizm to bardzo nieuporządkowany zbiór tradycyjnych wierzeń, niewolny od wiary w magię i elementów prastarej religii przyrody. […] Powstał kanon świętych tekstów taoistycznych, powstały różne wersje panteonu bóstw (zaszczytne miejsce zajął w nim Laozi, ale najwyższa pozycja z reguły należy do Nefrytowego Cesarza)., powstały taoistyczne klasztory, obrzędy, modlitwy.
[…]
Ponieważ żadna z trzech wielkich nauk: taoizm, buddyzm i konfucjanizm, nie była traktowana w Chinach jako ekskluzywna, wszystkie trzy przez setki lat formowały światopogląd ich mieszkańców. Mówi się, że dawny Chińczyk był konfucjanista n a zewnątrz, buddystą w świątyni i  taoistą w domowym zaciszu. Konfucjanizm rzeczywiście regulował relacje służbowe, nauczał o lojalności poddanego i powinności w stosunku do innych. Buddyzm znajdowała zastosowanie przede wszystkim w sytuacjach osobistych tragedii, śmierci. Odpowiadał na potrzebę sacrum i potrzebę religijnej przynależności, religijnego kodu postępowania. Taoistyczna postawa pewnej beztroski i umiarkowanej, epikurejskiej miłości życia stanowiła natomiast w sferze prywatnej idealne uzupełnienie surowości i rygoru konfucjańskiego wychowania oraz wymogów buddyjskiej obrzędowości.”
[…]
Względna swoboda religijna definitywnie zakończyła się o okresie „rewolucji kulturalnej” (1966-1976), kiedy Chiny opanowało szaleństwo „czerwonej książeczki” i fanatycznych tłumów młodzieży jeżdżącej po całym kraju pociągami i wprowadzającej „nowy porządek”. Oficjalnie przywrócono wolność wyznania dopiero w 1985 roku. Wszystkie kościoły uznawane przez państwo za legalne przybytki kultu religijnego musiały się jednak instytucjonalnie podporządkować rządowemu Biuru do spraw Wyznań. A zatem legalnie wyznawana religia do dziś podlega w Chinach bezpośrednio rządowi, a tym samym Komunistycznej Partii Chin.
[…]
Skąd ten strach władzy przed wolnością zgromadzeń religijnych? Partia dobrze odrobiła lekcję z historii i wie, że w niekontrolowanych odgórnie ruchach religijnych czai się śmiertelne dla niej niebezpieczeństwo. Dzieje Chin naznaczone są krwawymi powstaniami chłopskimi , które najczęściej napędzane były ruchami o charakterze religijnym. Bodaj najstraszniejsze z nich, powstanie tajpingów, wybuchło w 1850 roku, trwało aż trzynaście lat i pochłonęło życie dwudziestu milionów Chińczyków."

O tradycyjnym małżeństwie
O tym, jak zawierano małżeństwa w Chinach można przeczytać tutaj
„[Kobieta po zawarciu małżeństwa] w nowej rodzinie musiała walczyć o pozycję,  nierzadko o przeżycie. Na początku była na ogół wykorzystywana i poniżana przez inne kobiety, z biegiem lat to ona zaczynała wykorzystywać i poniżać te, które stały niżej w rodzinnej hierarchii. Nie miała się komu poskarżyć, była zdana wyłącznie na siebie.
Powinna była urodzić męskiego potomka, a najlepiej kilku – tylko to się liczyło. Jeśłi wypełniła zadanie, jej pozycja w klanie była stabilna, a wraz z wiekiem zdobywała coraz więcej realnej władzy. Stawała matroną, usługiwały jej młodsze żony i konkubiny jej męża, a potem żony i partnerki jej synów.”

Po przeczytaniu tego fragmentu przyszedł mi na myśl dramatyczny chiński film „Zawieście czerwone latarnie”, który opowiadał o konkurencji żon i konkubin bogatego Chińczyka. Gorąco polecam tą produkcję.

„[Po zawarciu małżeństwa] kobiety walczyły o przetrwanie w rodzinnej hierarchii, a mężczyźni szukali romantycznych przeżyć poza domem. Stąd niezwykle bogata historia chińskich kurtyzan, które dostarczały dużo bardziej wyrafinowanych przyjemności niż tylko płatny seks. Były artystkami – grały na różnych instrumentach muzycznych, układały wiersze, śpiewały – i zarazem pełnoprawnymi partnerkami w rozmowach o polityce, literaturze , to od nich wywodzi się pierwowzór japońskiej gejszy.[…] Klienci nierzadko zakochiwali się w swoich damach do towarzystwa, a utwory literackie inspirowane relacjami z takimi muzami można by liczyć w setkach. Dlatego właśnie, gdy przyjrzymy się literaturze chińskiej, odkryjemy, że najwspanialsze historie miłosne dotyczą nie sfery dom, ale właśnie relacji pomiędzy młodymi  urzędnikami lub nawet kandydatami na urzędników a kurtyzanami.”

O biedzie w Chinach
„Jaka jest skala biedy w Chinach? Zupełnie inaczej wyglądałaby ta  książka, gdybym ja pisał dwadzieścia lat temu. W ciągu tego czasu drastycznie spadły wskaźniki biedy i nierówności społecznych. W 1990 roku ponad sześćdziesiąt procent społeczeństwa żyło poniżej granicy ubóstwa wyznaczonej przez Bank Światowy (jeden i dwadzieścia pięć setnych dolara na dzień na osobę). Od końca listopada 2020 roku w Chinach oficjalnie skrajnego ubóstwa w ogóle już nie ma – całe społeczeństwo sytuuje się powyżej granicy określonej na wysokości dwóch tysięcy trzystu juanów rocznie. Dla porównanie w Polsce wg danych GUS za 2019 rok w skrajnym ubóstwie żyje około czterech procent społeczeństwa.”

O przemianach gospodarczych 
„Pamiętam anegdotę, którą opowiedział mi jeden z największych polskich ekspertów i badaczy Chin, zasłużony dyplomata. Kiedy w latach dziewięćdziesiątych zwiedzał chińskie instytucje badawcze, w jednej z nich zaprowadzono go do zapełnionymi biurkami dużego pomieszczenia, gdzie pilnie pracowały dziesiątki osób. Po czym powiedziano mu: „A tu właśnie badamy przemiany gospodarcze w Polsce po 1989 roku.
Chińczycy bardzo interesowali się tym, co zrobiliśmy w naszym kraju w procesie transformacji, ale służyliśmy im raczej za antyprzykład, gdyż uważali polską drogę za nieefektywną i zbyt niebezpieczną przez jej raptowność i radykalność. Chiny postawiły na zmiany powolne i ostrożne, zgodnie z powiedzeniem: „Przechodząc przez rzekę, macaj stopą kamienie”. Oznaczało to tyle, że zmiany wprowadzane były stopniowo, każdej z z nich przyglądano się bacznie , a jeśli zachodziły niekorzystne zjawiska, wycofywano się i próbowano inaczej.”

Książka porusza trudny i skomplikowany temat tożsamości narodowej Chińczyków. Chińczycy uważają Tajwan i Hong Kong za terytorium Chin i manifestują to przy każdej okazji. Czytając ten  fragment przypomniał mi się skandal Tzuyu z zespołu TWICE, która na zadane jej pytanie odpowiedziała, że jest z Tajwanu, nie dodając, że z Chin. Zalała ją za to fala krytyki ze strony chińskich internautów, którzy podkreślali, że pochodzi ona z Chin.

Publikacja opowiada m. in. o rozwoju chrześcijaństwa, hazardzie, systemie edukacji, hojności , zachowaniu twarzy, podejściu Chińczyków do seksu, instytucji małżeństwa, kulturze jedzenia, kulcie Mao, złożonych relacjach z wieloma krajami, rozwoju gospodarczym Chin, zanieczyszczeniu powietrza o protestach przeciw niemu, korupcji, kung fu, odradzaniu się kultury chińskiej, postrzeganiu Chin przez Polaków, zabytków wartych zwiedzenia.

Książka zawiera barwne zdjęcia, przybliżając czytelnikowi obraz tego kraju. Z jednej strony przedstawia piękne krajobrazy, z drugiej miasta molochy, przy których polskie metropolie jawią się na mniejsze niż są w rzeczywistości.

Ocena: 5/5

9 komentarzy:

  1. Very interesting review especially that part on Chinese languages tones

    OdpowiedzUsuń
  2. Totalnie mnie przekonałaś! Uwielbiam takie książki, a o tej jeszcze nie słyszałam. Muszę ją koniecznie zamówić i przeczytać! Dzięki!
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :)
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam

      Usuń
  3. Jeśli na początku przez chwilę pomyślałam, że ta książka raczej nie dla mnie. To po przeczytaniu tekstu, stwierdziłam, że koniecznie muszę przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam! I bardzo mi się podobała ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy próbowałam sama pouczyć się Chińskiego, dobrze mi szło zarówno z gramatyką i znakami, ale w końcu odpuściłam sobie właśnie przez tony. "Zawieście czerwone latarnie" oglądałam jako dziecko i film zrobił na mnie duże wrażenie, ale tego można oczekiwać po Zhangu Yimou. Książka zapowiada się ciekawie i recenzja jak zwykle zachęca do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń