Recenzja The Boyz - Chase

Na wstępie chciałabym podziękować Priydii i Irenie za zapoznanie mnie z The Boyz. Chwilowo filmik polecony przez Priydię jest moim ulubionym na youtube. Oto on: 

 Szczerze mówiąc do tej pory spodobała mi się tylko jedna ich piosenka - funkowa Giddy up, mimo tego z niecierpliwością oczekiwałam ich comebacku. Chase jest piątym mini albumem  The Boyz. Pierwszym od czasu wygrania przez nich programu Road To Kingdom. Czy sprostali moim oczekiwaniom?

 

Shine Shine - standardowa piosenka r&b, która zawsze musi się znaleźć na kpoopowym albumie. Została stworzona prze kompozytorów z SM Entertainment. Daję plusa za nieużywanie autotune.

Ocena: 3.5

The Stealer - singiel promujący album. Jak na główny utwór jest mało chwytliwy. Kontynuuje serię niepodobających mi się piosenek tytułowych od The Boyz. Jest znośny ale niczym nie wyróżniający się od przeciętnych boysbandowych kawałków. 

Ocena: 3.0

Insanity - przypomina mi piosenkę od Taemina Danger (którą lubię), a tym samym nawiązuje do stylu Michaela Jacksona. Utwór opowiada historię zakochanego, którego miłość doprowadza do szaleństwa. Moim zdaniem to powinien być główny singiel.

Ocena: 5.0

Whiplash - chwytliwa piosenka, w której gitara wysuwa się na pierwszy plan. Zawiera banalną melodię i bit, ale przyjemnie się jej słucha. 

Ocena: 3.0  

Make or Break - bardziej radosna piosenka wśród ogólnie mrocznych piosenek. Miły przerywnik na albumie dostarczający zastrzyk pozytywnej energii. 

Ocena: 4.0

Checkmate - piosenka stworzona na potrzeby występu w Road To Kingdom. Nie wybija się ponadprzeciętność, ale słuchanie jej nie boli.

Ocena: 3.0

Podsumowując, nie jest to jakiś oszałamiający album, ale również nie zawiera piosenek poniżej pewnego poziomu. Ogromnym plusem jest to, że nie bombarduje uszu słuchającego autotunem. 

Ocena ogólna: 3.6