niedziela, 23 czerwca 2013

Już nie rodzina, czyli dlaczego program YG o przetrwanie rani każdego

wczoraj trafiłam na ciekawy artykuł na seoulbeats, z którym chciałabym się podzielić. W sumie w kolejce czekają dwa inne artykuły (o SM i o tematyce na linii Korea-Japonia, ale jakoś uznałam ten artykuł za ciekawy, więc ma pierwszeństwo)
nie do końca się z nim zgadzam, ale w zasadniczych punktach tak.
Należy jednak zwrócić uwagę, że artykuł został napisany przez Patricię, która ma dosyć kontrowersyjne wpisy i rzadko się z nią zgadzam. Jej inne wypracowania można przeczytać tutaj
http://seoulbeats.com/author/patricia/
A teraz tłumaczenie.

***


Więc może tylko na ten tydzień odłożymy na bok różnice i niesnaski i zgodzimy się, że to jest pochrzanione gówno? Bo to jest pochrzanione gówno.

YG Entertainment wczoraj opublikował ogłoszenie na swoim oficjalnym blogu zatytułowane "Nowiny o nowym boysbandzie" - które, wychodząc od wytwórni (nie)sławnej z dostarczania debiutów w sposób podobny do dostawy pizzy w środku kraju Amiszów, powinno wzbudzić trochę zainteresowania.




Pokrótce przedstawię Wam nowy boysband YG
W wytwórni YG Entertainment istnieją dwa boysbandy przygotowujące się do debiutu i, ponieważ nie ustaliliśmy dla nich jeszcze oficjalnych nazw, tymczasowo będę je nazywał Grupa A i Grupa B.
Nie brzmi tak złowieszczo jak przed-debiutowe kryptonimy dla EXO, czyli M1 i M2 wybrane przez SM, ale ciągle mogę je lubić.

Która grupa spośród A i B zadebiutuje pierwsza?
Jak widzisz na przykładzie Big Bang, któremu zajęło siedem lat, by rzeczywiście zadebiutować, nie jest możliwe, by zadebiutowały dwa boysbandy w podobnym czasie. 
To... nie ma żadnego sensu.

Po głębokim rozważeniu, planujemy zadebiutować jedną z grup w tym roku. Zostawię całą resztę dla publiczności, by zobaczyła jak przebiega plan.
Dlatego, każdego dnia i nocy kręciliśmy show zwany 'Prawdziwy program o przetrwanie'. Pokaże on zaciętą walkę pomiędzy grupą A i B.
Oficjalna nazwa programu o przetrwanie to WIN, które pochodzi od poprzedniego promocyjnego sloganu YG, 'Who is next'.
 Czyli to będzie jak Hot Blood. Albo MyDol. Może z wyjątkiem bardziej gladiatorskiego stylu. Który, oczywiście, oddaje esencję kpopu najlepiej.

Zasady wyglądają następująco: grupa, która wygra na podstawie ilości głosów publiczności, może zadebiutować tuż po zakończeniu programu. Przegrana drużyna może zostać rozbita lub zmierzyć się z wymienieniem członków. Jej los jest niemożliwy do przewidzenia.
Inaczej mówiąc, zwycięzcy otrzymują sławę, bogactwa i chwałę, a przegrani... zostają wysłani do królestwa cieni! Nie mów mi, że porównanie do Yu-Gi-Oh nie ma tutaj zastosowania, zwłaszcza że ogłoszenie praktycznie sugeruje, że trainees, którzy nie zdobędą wystarczająco głosów zostaną skazani na 'los niemożliwy do przewidzenia' - co znaczy, że mogą skończyć debiutując w innej grupie pozastając pięć lat bez pracy i źródła dochodu, albo mogą po prostu zniknąć z powierzchni ziemi na zawsze. Jak powiedział YG, wszystko się może zdarzyć.
Spójrzmy prawdzie w oczy: to świat Maximilliana Yangesusa, a my tylko na nim żyjemy.

Zwycięzca WIN będzie oficjalnie nazwany WINNER. Program WIN będzie emitował jeden odcinek tygodniowo przez dziesięć tygodni, poczynając od drugiego tygodnia lipca. WINNER zadebiutuje dzień po wyemitowaniu ostatniego, dziesiątego epizodu.
 WINNER. Zwycięska grupa będzie nazwana WINNER. A każdy przecież wie, że nie ma zwycięzcy, bez wielkiego przegranego. Ah, YG. Jak zawsze taktowny.

Program może wydawać się szorstki, ale jest to rywalizacja, której profesjonalni artyści nie mogą uniknąć w tej branży. To będzie program, który przedstawi rzeczywistość w sposób jak najbardziej przejrzysty.
Więc przynajmniej są szczerzy poprzez przyznanie, że przesłanka tego show jest 'szorstka'. Ale wtedy odwracają kota ogonem i mówią, "Eh, co do cholery - przecież tak działa rzeczywistość, a my tylko umieszczamy kamery naprzeciw tego".

Wyjaśnijmy sobie jedno: Jeśli YG oczekuje jakiegokolwiek klapania po plecach za ich 'przezroczystość' w ujawnianiu bezwzględnej natury podczas selekcji idoli, żadnego ode mnie nie dostaną. Każdy, kto spędził przyzwoitą ilość czasu w kpopie bardzo dobrze wie, że audycje i proces szkolenia kpopowych idoli jest wyczerpujący i bezlitosny, i że mały wysiłek jest podjęty, by kruche, naiwne marzenia i uczucia dwunastoletnich trainees pokrywały się z okrutnymi i kalkulacyjnymi wymogami świata biznesu.
Każdy zdaje sobie sprawę, co się dzieje za kulisami, ale prawnie nikt nie chce tego widzieć. Bałagan rzeczywistości telewizyjnej to jedna rzecz, ale oblicze gry zmienia się kompletnie, ponieważ mamy do czynienia z dziećmi. Program jak WIN mógłby przynieść korzyści, jeśli celem byłoby ujawnienie rzeczywistych doświadczeń kpopowych trainee i skrytykowanie szkodliwej ceny, jaką płacą młodzi podopieczni. Ale to nie to, co WIN robi. WIN prezentuje szorstką, niepokojącą rzeczywistość jako banalną rozrywkę.

To samo w sobie jest wystarczającym powodem do zakwestionowania istnienia WIN. Ten program nie tylko sprowadza stażystów do postaci pionków jednorazowego użytku, nie wartych niczego innego jak ich potencjalna rynkowa zbywalność jako idole popu, ale zachęca widzów do bezpośredniego wzięcia udziału w tym uprzedmiotowieniu poprzez użycie głosów publiczności jako kluczowy czynnik w wyniku programu. Argumentuj ile chcesz o okrutnej naturze przemysłu rozrywkowego i o tym, że tu nie ma miejsca na zranione uczucia, ale to nie zmienia faktu, że odczłowieczenie, uprzedmiotowienie i utowarowienie ludzi w celu czerpania zysków jest niewłaściwe i nie powinno być tolerowane, nie ważne w jakich okolicznościach. Przekształcenie tego w rozrywkę dla ludu jest jeszcze gorsze.

Ale nawet bardziej niepokojący jest obojętny stosunek YG do całej sprawy. Ostatnia linia zacytowana powyżej jest właściwie zimna - YG zdaje sobie sprawę z 'szorstkości' show, ale macha na to ręką, mówiąc że jedyną rzeczą, której są winni to ich szczere ukazanie rzeczywistości selekcji idoli. Oczywiście, nie ma nic złego w szczerości, ale YG nie wydaje się zauważać, że ta bezlitosna rzeczywistość ujawniona poprzez szczerość jest sama w sobie problematyczna. Właściwie YG wydaje się być z nią tak za pan brat, że są chętni stworzyć reality show na jej podstawie.

Stosunek YG do ich trainee i ich wybór, by grupy mierzyły się przeciw sobie niby Battle Royale jest alarmujące samo w sobie, ale ich nonszalancja, postawa 'to-przecież-biznes' i odnoszenie się do stażystów jako jednorazowych towarów jest tym, co sprawia, że WIN jest szczególnie obrzydliwy. Zamiast wskazać potencjalnie szkodliwe efekty procesu trenowania idoli i podjąć działania w celu usunięcia ich - chociażby drobne działanie, które by miało wpływ na istniejący schemat biznesu - YG wybiera zignorować to i po prostu zaakceptować "rzeczywistość" taką jaka jest. Poprzez ich pacyfizm, YG stwierdza, że nie ma innej możliwości, by robić biznes w inny sposób niż traktowanie ich trainees jak przedmioty i poświęcenie ich godności i dobrego samopoczucia psychicznego w celu uzyskania zysków i największej wydajności. Co więcej, chętka YG do wyprodukowania i propagowania programu jak WIN demonstruje, że oni dawno już przestali dbać czy ich podopieczni są ludźmi czy tylko rzeczami gotowymi do spieniężenia. Jak na wytwórnię, co szczyci się dobrym traktowaniem ich artystów i tworzeniem z nimi 'rodziny', YG jest dumnie niewzruszony w ujęciu showbiznesowej "rzeczywistości", do tego stopnia, że jest to niepotrzebne i niekwestionowanie okrutne.

Praktycznie każda kpopowa wytwórnia jest winna uprzedmiotowianiu swych stażystów i piosenkarzy do pewnego stopnia i oczywiście są to agencje, których podopieczni cierpią większe krzywdy niż w YG. Ale fakt, że YG decyduje się na stworzenie variety show, które całkowicie pochwala to uprzedmiotowienie i krzywdy naprawdę stawia ich w innym świetle. YG jest jedną z najbardziej wpływowych spółek w koreańskim świecie rozrywki i upewnili się, że każdy o tym wie. Ale dzięki ich całej sile przebicia i wpływom, nie ma absolutnie żadnego powodu, by YG był zmuszony stwierdzać, że "rywalizacja", która jak sami przyznają, jest 'szorstka', jest nie do uniknięcia. Nie ma żadnego powodu, by YG przechwalał się o swojej dominacji i wpływie na przemysł, a jednocześnie dowodzić, że są skazani na podążanie prawami showbiznesu i że nie mogą nic poradzić na okrutne warunki i traktowanie swoich własnych stażystów. To nie sprawa o akceptowanie rzeczywistości. Tu rozchodzi się o to, że YG odmawia rozważenia czegokolwiek innego niż jego własny interes i jest arogancki na tyle, by zaszufladkować inne rozwiązania jako niemożliwe.
Nie wierzę, że muszę to powiedzieć, ale fakt, że ludzie się zdegustowani decyzją YG, by wyprodukować ten program i krytykują go, nie jest spowodowane tym, że chcą wszcząć kłótnię między fanami YG a resztą świata. Nie tylko małostkowe jest myśleć, że niemoralne wybory YG powinny być bronione przed krytyką, ale równie krótkowzroczne jest uważanie, że słowa potępiające ze strony nie-fanów YG są wypowiadane tylko dlatego, że nie-fani mają jakąś personalną urazę do YG. Jako fanka SM, jestem zainteresowana decyzjami YG, ponieważ słowa i czyny YG mają silny wpływ na wszystko w kpopie, wliczając w to SM i ich idoli. Poprzez tworzenie programu jak WIN, YG publicznie potwierdza i popiera przekonanie, że złe traktowanie i uprzedmiotowienie stażystów normalne, a nawet konieczne.

To zmniejsza presję i obniża standardy dla większych wytwórni jak SM i JYP, by traktować swych trainees i artystów sprawiedliwie na korzyść dobrej promocji. To również daje zielone światło dla mniejszych agencji do kontynuowania nadużywania stażystów bez wyrzutów sumienia, skoro tak szanowana wytwórnia jak YG właśnie pokazuje, że takie są prawa biznesu. To strefa marzeń dla biznesmenów, chcących rozpocząć idolowy biznes wyłącznie, by czerpać z nich zyski. Jeśli to brzmi dla ciebie ekstremalnie, pamiętaj, że prawdziwą przyczyną, dlaczego WIN jest problemem, nie jest to, że programy przetrwania są złe, ale że decyzja YG, by je wyemitować pokazuje, że YG widzi stażystów jako towary, a nie ludzi, i nie jest mu z tego powodu przykro.

Jednakże, istnieje wyjście z tej sytuacji. Jedną wadą, którą YG popełnił przygotowując zasady WIN, jest ta, że program wymaga zaangażowania publiczności, by on się udał. Rywalizacja w WIN jest napędzana poprzez publikę i jej emocjonalnego podejścia, jak i chęci by jedna z grup zadebiutowała. YG stworzył program, zakładając, że widzowie poprą i zaangażują się w uprzedmiotowianie stażystów w ten sam sposób jak zrobił YG i że głosy publiczności będą określać zainteresowanie i prognozować stosunek konsumentów, by określić która grupa wygra rywalizację. Jeśli nikt nie będzie interesował się tą konkurencją, właściwie zostanie ona wyeliminowana. Czy to powstrzyma YG przed traktowaniem podopiecznych jak karty do gry lub pionki szachowe? Prawdopodobnie nie: możliwe, że nie powstrzyma go nawet przed wyemitowaniem programu. Ale jeśli bojkot tego programu jest dobry z jakiegoś powodu, to jest nim pokazanie YG, że ich wyobrażenie tego programu nie pokrywa się z upodobaniem docelowych widzów, i że nie kupią oni tego poprzez głosy, które prowadzą do dalszego uprzedmiotowienia grupy kilku stażystów mającej zadebiutować.

Oczywiście możliwe jest, że YG wzruszy na to ramionami i nie przejmie się tym, co myślą jego widzowie o odpowiedzialności i etyce biznesu - bo przecież co może wiedzieć publiczność w porównaniu do geniuszów w YG - ale chodzi o to, że YG ma dużo wpływów, a ich wybór, by wyprodukować WIN jest głupi, a jego wpływ potencjalnie niebezpieczny.

Jeśli przejmujesz się młodymi żeńskimi stażystkami będącymi seksualnie molestowanymi w zamian za debiut jako idol, powinieneś przejąć się tym programem. Jeśli obchodzi cię niesprawiedliwe traktowanie kpopowych idoli przez zarządy wytwórni, nie powinieneś lekceważyć tego programu. Jeżeli jesteś zmartwiony tym, że przemysł rozrywkowy przejawia wzrastający poziom akceptacji dla "rzeczywistości" popowych piosenkarzy jako odrzucenie ich godności w celu przetrwania szkolenia, definitywnie powinieneś mieć na oku ten program. Ważne jest, by rozpatrywać ten program w kategoriach wpływu jaki YG ma na stosunek w przemyśle rozrywkowym i jego etykę. Show jak WIN nie będzie puszczany późno w nocy na podrzędnej kablówce i nie będzie przedstawiał jakiejś grupy nugu. Ma on pieczątkę aprobaty YG nad sobą, a to ma znaczenie - dla mniejszych wytwórni, chcących naśladować sukces YG, dla zarządu szukających kruczków prawnych, da ludzi, którzy oglądają się na YG i wierzą, że ta agencja ma najlepsze intencje dla swoich artystów. Z całą swoją potęgą i wpływem, YG jest w znakomitej pozycji by wyznaczać wysokie standardy etyki i sprawiedliwości w całym kpopowym przemyśle. Jednak zamiast tego, ich postanowienie, by wyprodukować WIN pokazuje zasadniczy brak właśnie etyki i sprawiedliwości.

8 komentarzy:

  1. Boże...co oni znowu wymyślili? Mi same także skojarzyło się to od razu z "Battle Royale". Ale, co innego film, a co innego życie.
    Co do napędzania show przez publikę, wydaje mi się, że jeśli nikt nie będzie głosował, to YG podłożą kogoś kto rzekomo wysyła SMS-y czy coś. Albo będą fałszować wyniki.
    To co teraz napiszę nie mieści mi się w głowie, ale...może jeśli ten program nie odniesie sukcesu, YG ukaże obie grupy?
    I znów jestem przerażona...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eh, YG w ogóle mnie rozczarowuje ostatnio.
      w sumie nie sądzę, żeby w YG mieli jakąś ostrą musztrę czy coś, bo przecież ci trainees mogą pozwać wytwórnie za złe traktowanie. Gdyby stażyści mieli dowody na jakąś przemoc, to postawili firmę przed sądem, żeby wymusić duże odszkodowanie. A wtedy reputacja YG byłaby na włosku, więc nie sądzę, żeby YG ryzykował z przemęczaniem trainee.

      A ten program, szkoda słów... Mam niemal pewność, że jest ustawiany. YG przewidział wynik, kiedy w grupie A umieścił uczestników telewizyjnych programów audycyjnych, którzy już mają fanów, co na ich zagłosują. No i Grupa A musi zadebiutować, mają już średnio 20 lat. Jeśli grupa B wygra, a Grupa A zadebiutuje za kolejne siedem lat, to przecież nie jest dobry wiek dla idola nastolatek.
      Więc już mi szkoda grupy B. Pewnie będą musieli przejść zmiany w składzie członków, a to nigdy nie jest dobre. Niektórzy długo chowają urazy, a antyfani to nic przyjemnego.

      Usuń
  2. To już jest przegięcie! YG ostatnio ciągle mnie rozczarowuje

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten program już się chyba zaczął, a jeśli dobrze kapuję, te filmiki mają z nim coś wspólnego:
    http://www.youtube.com/watch?v=1n8Csw9nxjA
    http://www.youtube.com/watch?v=ux_UKD9uqyQ (wciągnęli w to mojego Tabiego ;o)
    http://www.youtube.com/watch?v=ss23V-7vOR4

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo, znalazłam jeszcze coś!
    http://www.youtube.com/watch?v=SbRv3UfOatQ#at=1213

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się produkuję i szukam pojedynczych filmików, atu proszę, cały fan page na facebooku mamy https://www.facebook.com/WIN.who.is.next

    OdpowiedzUsuń
  6. właśnie doszły mnie słychy, że team A wygrał...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem pod wrażeniem. Bardzo dobry artykuł.

    OdpowiedzUsuń