W drugiej części w domu, do którego po wielkim wysiłku dotarła KyoungHa magicznie pojawia się InSon bez obrażeń na ręce. Rozpoczyna ona opowiadać historię swojej rodziny, o której dowiedziała się od swojej matki. Szczegółowo opisuje powstanie na wyspie Czedżu mające miejsce w 1948 roku, które pochłonęło blisko trzydzieści tysięcy istnień. Matka InSon gromadziła różnorodne materiały dotyczące tego dramatu oraz poszukiwała szczątków osób z jej rodziny.
To nie pierwszy raz, kiedy autorka zabiera się za zgłębianie najtragiczniejszych wydarzeń, które dotknęły współczesną Koreę. W książce "Nadchodzi chłopiec" opowiada o masakrze w Kwangju w latach 1979-1980.
Tło historyczne daje pretekst do stawiania ważnych pytań o pamięć zbiorową, historyczną odpowiedzialność oraz siłę opowiadania historii.
Ocena: 4/5
Rzeczywiście powieść jest trochę dziwna, ale Twoja recenzja zachęca do
OdpowiedzUsuńjej przeczytania :)
Uwielbiam rozważania o pamięci zbiorowej :D
OdpowiedzUsuńW ogóle nie słyszałam o tych zajściach. Słabo orientuję się też w historii państw Azji. Uważam, że wszyscy powinniśmy uczyć się historii, aby wiedzieć, jakich błędów nie popełniać...
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, może uda mi się przeczytać. Udanego weekendu 🥰
OdpowiedzUsuńJuż sam tytuł jest intrygujący
OdpowiedzUsuńTak tytuł zachęca. Dobra recenzja
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Mam tę książkę na oku.
OdpowiedzUsuńTej książki jeszcze nie czytałam, a lubię dziwne książki ;)
OdpowiedzUsuń