Antykwariat Natsuki to miejsce niezwykłe. Miłośnicy czytania znajdą tu książki z duszą i spokój do lektury. Gdy nieoczekiwanie właściciel przybytku umiera, księgarnię dziedziczy jego nieśmiały i introwertyczny wnuk Rintarō. Wśród uginających się od grubych tomów półek, w przyćmionym świetle i w wirującym kurzu zjawia się gadający kot. Rudy, pręgowany, o szmaragdowych oczach. To on wciąga Rintarō w niebezpieczną grę. Razem wyruszają w podróż przez cztery labirynty, aby uratować ginące książki, odnaleźć sens i radość życia.
Powieść "O kocie, który ratował książki" przeczytałąm z powodu wabika jakim jest tytułowe zwierzęcie obecne również na okładce. Nic nie poradzę, że jestem wielką miłośniczką tych czworonogów.
Utwór jest przeznaczony raczej dla młodszych czytelników, choć starsi też mogą w niej znaleźć coś dla siebie. Ma baśniowy, magiczny klimat i zawiera mnóstwo ciekawych przemyśleń na temat książek właśnie. Porusza takie wątki jak pochłanianie książek bezrefleksyjnie lub czytanie tylko streszczeń, bez delektowania się oryginalnym tekstem.
Główny bohater ma za zadanie spotkać się z ludźmi, którzy według rudego kota korzystają z dzieł w nieodpowiedni sposób np. tnąć je, by został tylko sens utworu.
Pomaga mu w tym Sayo Yuzuki, przewodnicząca klasy, do kórej uczęszcza Rintaro. Powoli między młodymi ludźmi rozkwita uczucie.
Polecam tą pozycję każdemu, kto kocha książki.
Ocena: 4/5
Ale szybko czytasz!
OdpowiedzUsuńjotka
Też kusi mnie kot na okładce :)
OdpowiedzUsuńTen wątek książek i związanych z nimi refleksji mnie zainteresował.
OdpowiedzUsuń