wtorek, 21 lipca 2020

Krew, pot i łzy - Poborowi w Korei Południowej

artkył The economist z 2014 roku

Ciąg rażących nadużyć dodaje argumentów, by zreformować armię.
Każdej niedzieli jedna na pięć rodzin w Korei Południowej zasiada do oglądania "Real Men", program, który pokazuje gwiazdy popu, komików i aktorów w wojsku. Jest on bardzo popularny w kraju, który technicznie jest wciąż w stanie wojny z Koreą Północną i który wymaga od wszystkich zdrowych mężczyzn odbycia 21 miesięcznej służby wojskowej. Kobiety, które nie służą w wojsku, mówią, że jest to szczyt ich synów i braci w przemianie do dorosłości.Co widzą, to rygorystyczny trening, duma i braterstwo.

Jednak koleżeństwo przedstawione w "Real Men" jest w kontraście do bardziej okrutnej rzeczywistości dla niektórych poborowych. W ostatnich miesiącach wyciekły wiadomości o biciu, poniżaniu i dręczeniu psychicznym w armii Korei Południowej. Wiadomości o śmierci młodego poborowego pojawiły się w sierpniu. Rzekomi sprawcy przemocy nad Yoonem (jego pełne imię nie jest ujawnione) byli inni poborowi, którzy sami byli ofiarami przemocy ich sierżanta. Mówi się, że zmuszali oni Yoona do jedzenia pasty do zębów, wcierali śroek drażniący w jego genitalia i kazali zlizywać ich ślinę z podłogi. Po pobiciu ożywiali go kroplówką a następnie znowu go bili.



Ta sprawa zaszokowała Koreą Północną  -tak samo jak incydent z 2011 roku, kiedy prześladowany poborowy wpadł w furię, strzelając i zabijając czworo ludzi; i kolejnym w 2005 roku kiedy żołnierz zabił ośmiu ludzi granatem po tym jak był przez nich dręczony. Tego lata kapitan armii został aresztowany za zmuszanie 200 poborowych do jedzenia kału za brudne latryny. Od stycznia blisko 350 przypadków nadużyć zostało przedstawionych do Komisji Krajowych Praw Człowieka. Wiele przypadków jednakże, jak mówią aktywiści, zostaje niezgłoszonych.

Przypadek dręczenia Yoona została odkryta przez grupę obywatelską, The Centre for Military Human Rights Korea. Jego przewodniczący, Lim Taehoon, potępia "systematyczną próbę zatuszowania". Szef sztabu armii zrezygnował ze stanowiska. Minister obrony wezwało do powołania stałej komisji do spraw praw człowieka w siłach zbrojnych, by zapobiec dalszym nadużyciom. Cała armia zawiesiła swoje obowiązki dla całodziennej sesji o prawach człowieka. W tym miesiącu militarna prokuratura zmieniła zarzut czterem żołnierzom, którzy rzekomo zabili Yoona z zabójstwa bez intencji na morderstwo z intencją.

Wezwania do gruntownej reformy baraków są aż nazbyt znane. Psychiczne dręczenie w Korei Południowej 650,000 poborowych było tolerowane jako sposób na wzmocnienie wojskowych przeciw pólnocno-koreańskiej armii, która jest dwukrotnie liczebniejsza. Dwa wojskowe zamachy stanu i długi okres stanu wojennego (pod rządami już nieżyjącego ojca obecnego prezydenta {Park Chunghee) dały armii wyjątkową swobodę w prowadzeniu swoich spraw. Jest w dużej mierze odporny na demokratyczny nadzór.

Oznacza to, że prześladowcy nie są prawidłowo karani. W Wojskowej kostnicy pozostaje około 150 ciał. Ich przyczyną zgonu jest "niedostosowanie do życia wojskowego". Ale krewni odmawiają zabrania ciał, ponieważ żądają niezależnego śledztwa w sprawie przyczyny śmierci. Sąd wojskowy, mówi Choie Kangwook, były prawnik armii, są "wstydem dla Korei". Wysoko postawieni generałowie bez wiedzy o prawie przewodniczą procesom sądowym.

Jako, że bogatsze kraje rezygnują z pobierania do wojska, Korea Południowa staje się wyjątkiem, mówi Kim Dukwan, były minister, który nawołuje do zaprzestania tego i w Korei. Bierze na poważnie Pólnocno-koreańskie zagrożenie. Ale, co dobrego przyniesie "dzierżenie broni i niewiele więcej" podczas gdy teraz siła armii opiera się na zaawansowanej technologii? Obawia się, że prześladowcy wykorzystują wewnętrzne podziały. Siły zbrojne od dawna wykorzystują bezpieczeństwo narodowe jako powód utrzymania poboru do wojska i odpierania nadzoru cywilnego. Zwolennicy, tacy jak Kim, twierdzą, że wtedy bezpieczeństwo Korei Południowej byłoby lepiej zapewnione.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz