Licealista Jong Gu jest uczniem z silnym poczuciem sprawiedliwości, ale słabym fizycznie, przez co pada ofiarą szkolnych łobuzów.
Hae Seung chodzi do tej samej szkoły i jest byłym bokserem. Po gimnazjum nie wiedział, jak ukierunkować swoje życie, więc dołączył do przyjaciół w radzie uczniów, którzy przymykają oko na szkolne akty przemocy.
Pewnego dnia w ich szkole pojawia się Chae Young. Dziewczyna jest świadkiem przemocy na Jong Gu i zaciekawiona jego sprawiedliwą postawą postanawia mu jednorazowo pomóc. Zachwycony jej umiejętnościami karate Jong Gu chce poznać ją bliżej, jednak Chae Young stanowczo się temu sprzeciwia, a do tego wszystkiego przyplątuje się Hae Seung.
Jak potoczą się dalsze losy trójki uczniów? Czy uda im się zaprzyjaźnić i obronić szkołę przez bandyckimi zakusami przewodniczącego rady uczniowskiej?
Chyba jeszcze nigdy nie natknęłam się na południowokoreańską produkcję o młodzieży, w której nie zostałby przedstawiony problem szkolnej przemocy.
Nie znaczy to, że nuży mnie ta tematyka. Wręcz przeciwnie.
Podobają mi się sceny walk, szczególnie, że w tym filmie nie zawsze każda bójkę wygrywają "ci dobrzy".
"Justice High" nie zawiera pogłebionej analizy psychologicznej postaci, ale to dzieło ogląda się z przyjemnością. Duża w tym zasługa przystojnego Son Woo Hyuna, który wcielił się w role Hae Sunga. Za sprawą Chae Young chłopak postanawia się zmienić.
Film z polskimi napisami można obejrzeć na dramaqueen.
Ocena: 4/5
Kolejna ciekawa recenzja filmu . Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńNo muszę przyznać że zaciekawiłaś mnie tą recenzją. Sama zaczynam się zastanawiać jak potoczą się dalsze losy bohaterów ? 🤔
OdpowiedzUsuńJak widać, ten problem wszędzie występuje, niezależnie od kraju i czasu...
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tych scen walk.
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym wiedzieć, co spotka bohaterów.
OdpowiedzUsuńFaktycznie dużo jest w nim scen walk
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Ja teraz oglądam k-dramę "Pamiętnik mojego wyzwolenia". :)
OdpowiedzUsuńByć może zdecyduję się obejrzeć
OdpowiedzUsuńCiekawa fabuła.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że nie powiązałabym Korei z boksem? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń