poniedziałek, 8 lipca 2024

Recenzja Noryang: Deadly Sea

Akcja filmu rozgrywa się zimą 1598 roku podczas trwającej wojny japońsko-koreańskiej toczonej w latach 1592-1598. 

Admirał Yi Sun-sin, będący narodowym bohaterem Korei Południowej, decyduje się wytoczyć bitwę pod Naryang, która przejdzie do historii, jako kończąca wojnę. 

Prawdę mówiąc przez godzinę nieźle się wynudziłam. Było dużo polityki, intryg, strategii i postaci historycznych, których nie znałam i ciężko mi było je zapamiętać. 

Jednakże spore wrażenie zrobiła na mnie epicka bitwa morska, której wcześniej w żadnym filmie nie miałam okazji obejrzeć. Wywoałała u mnie gęsią skórkę, zwłaszcza, że boję się mórz i oceanów. 

Oprócz postaci admirała, który chce pomścić syna, nie poznajemy bliżej charakterów ani przeszłości innych postaci, co sprawia, że trudno utożsamiać się z nimi, a tym samym przejmować się losami bohaterów. Z tego powodu okropieństwa bitwy prawie mnie nie poruszyły. 

Warto nadmienić, że jest to trzecia część serii. Wcześniej wydane były "The Admiral: Roaring Currents" z 2014 roku oraz "Hansan: Rising Dragon" z 2022 roku, które opowiadają o wspomnianej wojnie.

Ocena: 3/5

5 komentarzy:

  1. Brzmi ciekawie – muszę się zapoznać z tą produkcją :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Niby nie moje klimaty, ale kto wie... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama tutaj nie znam historii i nie wiem, czy też bym się nie wynudziła politycznym motywem

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzadko oglądam wojenne filmy, ale chyba się skusze. Może akurat mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń